piątek, 10 lipca 2015

Siergiej Galicki - rosyjski miliarder

Dziesiąty, najbogatszy Rosjanin, w rankingu miliarderów 123 najbogatszy człowiek świata. Jego majątek szacowany jest na 9,5 mld dol. Do wszystkiego doszedł sam i to w kraju, w którym interesy robią tylko wybrani. W 10 lat zbudował największą rosyjską sieć sprzedaży detalicznej w Rosji bez pomocy Kremla. Jest założycielem i największym akcjonariuszem notowanej na giełdzie firmy Magnit. Obecnie to najbogatszy rosyjski biznesmen poza sektorem surowców naturalnych. Zaczynał w Krasnodarze od małego sklepu. Teraz jego Magnit kontroluje ponad 9 tys. sklepów istniejących w całej Rosji, działających w trzech strefach czasowych. Jego koncern zatrudnia 240 tys. pracowników i jest największą, prywatną siecią handlową w kraju. Pod względem wartości rynkowej Magnit kolejno deklasuje europejskich konkurentów. W ubiegłym roku wyprzedził niemieckie Metro AG, holenderski Royal Ahold NV i francuski Carrefour SA. Obecnie jest numerem 2. w regionie, tuż za brytyjskim koncernem Tesco.
Galicki urodził się jako Sergiej Arutjunian w 1967 r. w armeńskiej rodzinie, żyjącej w miejscowości Lazarewskoje w kraju krasnodarskim na południu Rosji. Później przyjął nazwisko od swojej żony. Po odbyciu służby wojskowej, ukończył ekonomię na Kubańskim Uniwersytecie Państwowym w Krasnodarze. Na początku lat 90., po krótkiej przygodzie z pracą w sektorze finansowym, spróbował własnych sił w biznesie. Trafił na okres przemian gospodarczych w Rosji, które otwierały zupełnie nowe możliwości przed przedsiębiorczymi ludźmi. Galicki skorzystał z nich. Zaczynał od importu i logistyki zagranicznej chemii i kosmetyków. Został jedynym na Rosję dystrybutorem produktów Procter&Gamble.
Założona ze wspólnikami firma TransAsia dostarczała do sklepów wszystko to, czego przez lata brakowało Rosjanom - zachodnie kosmetyki i perfumy. Ze względu na narzucony przez Procter&Gamble zakaz dystrybuowania produktów innych marek, Galicki postanowił uruchomić odrębną firmę, która nie będzie ograniczona tego typu obostrzeniami.
W ten sposób powstał Magnit (z ros. magnes), firma, która miała odmienić oblicze handlu detalicznego w Rosji, wciąż niedorozwiniętego i niedoinwestowanego po latach komunizmu. Swój pierwszy sklep otworzył w Krasnodarze, oddalonym 1,3 tys. km od Moskwy. To cecha charakterystyczna dla biznesu miliardera. Działa na prowincji, otwierając sklepy w małych miejscowościach, gdzie praktycznie nie ma konkurencji i znacznie większa jest dostępność terenów inwestycyjnych. W 2000 r. powstał Magnit, a sklepy pod tym szyldem zaczęły pojawiać się w coraz to nowych lokalizacjach. Po czasach sowieckich w Rosji nie działała praktycznie żadna sieć handlowa, rynek był pusty. W tę niszę właśnie trafił Galicki. Uruchomienie jednego punktu kosztowało ok. 150 tys. dol., a inwestycja zwracała się w trzy lata. Do 2001 r. pod szyldem Magnit działało 150 sklepów. Cztery lata później już dziesięć razy więcej - 1,5 tysiąca. W 2006 r. firma weszła na moskiewską giełdę. Szybki rozwój jego firmy nie wszystkim się podobał. W późnych latach 90. Galicki musiał sobie radzić z mafią, która chciała położyć łapę na jego biznesie. Jego biuro zostało nawet ostrzelane z granatników, a pod drzwiami wielokrotnie lądowały pogrzebowe wieńce i inne symboliczne przekazy, płynące z środowiska przestępczego.
Siergiej Galicki jest jednym z nielicznych najbogatszych Rosjan, którzy do swoich miliardów doszli bez pomocy Kremla, pewnie to też zasługa branży. Działając poza strategicznymi sektorami surowcowymi biznesmen mógł sobie pozwolić na niezależność. Nie mieszał się też w politykę.
W handlu najważniejsze jest zaopatrzenie, a logistyka w kraju tak rozległym i o tak niedorozwiniętej infrastrukturze jak Rosja, nie jest proste. Biznesmen równolegle do rozwijania sieci sklepów, inwestował w centra i kanały dystrybucyjne. Flota Magnitu liczy obecnie ok. 6 tys.  ciężarówek, co czyni koncern największą firmą logistyczną w Rosji. Nie boi się On również nowinek technologicznych i  wdrażania ich w swoim biznesie, które pomagają mu sprawnie zarządzać ogromnym koncernem.
Ogromne centrum dystrybucyjne Magnitu powstaje obecnie na Węgrzech. Łącznie ma znaleźć w nim zatrudnienie 2,5 tys. osób, a głównym jego celem będzie organizowanie eksportu produktów z UE do rosyjskiej sieci dystrybucyjnej.
Siergiej Galicki, mimo trzymania się  z dala od polityki, boleśnie odczuwa jej konsekwencje. Kryzys na wschodzie kosztował go 5 mld dol., czyli ok. 50 proc. całego majątku. W takich warunkach Galicki radzi sobie dobrze. Po wprowadzeniu przez Władimira Putina zakazu importu niektórych towarów spożywczych z Unii Europejskiej do Rosji, Magnit postawił mocno na własną produkcję. W ciągu dekady koncern zamierza uruchomić 40 zakładów produkujących żywność. Już teraz Magnit w swoich szklarniach w Krasnodarze prowadzi uprawy niektórych warzyw, a także pakuje np. bakalie i płatki śniadaniowe. Na tą chwilę własna produkcja stanowi 1,5 proc. sprzedaży koncernu.
Siergiej Galicki jest nietypowym miliarderem na tle innych rosyjskich miliarderów. Nie rezyduje w Londynie, nie mieszka w luksusowym apartamencie w Moskwie, tylko pozostaje wierny rodzinnym stronom.
Niewiele wiadomo również o jego życiu prywatnym, jest żonaty i ma jedną córkę. Jego ekstrawagancje to tylko prywatny Embraer i 105-metrowa łódź, wyprodukowana specjalnie na jego zamówienie.
W czasach debiutu Magnita na giełdzie, biznesmen podobno sprawił sobie czerwone Ferrari. Jednak ten prezent nie przerodził się w słabość do bardzo drogich maszyn. Jedyną jego pasją i to dość kosztowną jest piłka nożna. Jest właścicielem klubu piłkarskiego - FC Krasnodar.
Miliarder nie skąpi grosza na swoją ukochaną drużynę. Zainwestował w niego 300 mln dol., a klub awansował do rosyjskiej ekstraklasy. Swoim zawodnikom, wśród których jest nawet były obrońca z warszawskiej Legii Artur Jędrzejczyk, płaci miliony, a wybranych nagradza kosztownymi Rolexami.
Założył również szkołę piłkarską, w której młodzi piłkarze mogą szlifować swoje talenty.
Obecnie Magnit to 7891 niewielkich sklepów, 175 hipermarketów, 68 supermarketów i 886 drogerii w 2019 lokalizacjach. Tą wielką sieć obsługują 24 potężne centra dystrybucyjne.
Do 2018 r. firma chce mieć 12 tys. małych sklepów detalicznych, 650 hipermarketów i 4,5 tys. kosmetycznych drogerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz