Dziesiąty, najbogatszy Rosjanin, w rankingu miliarderów 123 najbogatszy człowiek świata. Jego majątek szacowany jest na 9,5 mld dol.
Do wszystkiego doszedł sam i to w kraju, w którym interesy robią tylko
wybrani. W 10 lat zbudował największą rosyjską sieć sprzedaży
detalicznej w Rosji bez pomocy Kremla. Jest założycielem i największym akcjonariuszem notowanej na
giełdzie firmy Magnit. Obecnie to najbogatszy rosyjski biznesmen poza
sektorem surowców naturalnych. Zaczynał w Krasnodarze od małego sklepu. Teraz jego Magnit kontroluje
ponad 9 tys. sklepów istniejących w całej Rosji, działających w trzech
strefach czasowych. Jego koncern zatrudnia 240 tys. pracowników i jest największą, prywatną siecią handlową w kraju. Pod względem wartości rynkowej Magnit kolejno deklasuje europejskich
konkurentów. W ubiegłym roku wyprzedził niemieckie Metro AG,
holenderski Royal Ahold NV i francuski Carrefour SA. Obecnie jest
numerem 2. w regionie, tuż za brytyjskim koncernem Tesco.
Galicki urodził się jako
Sergiej Arutjunian w 1967 r. w armeńskiej rodzinie
,
żyjącej w miejscowości Lazarewskoje w kraju krasnodarskim na południu
Rosji. Później przyjął nazwisko od
swojej żony. Po odbyciu służby wojskowej, ukończył
ekonomię na Kubańskim Uniwersytecie Państwowym w Krasnodarze. Na
początku lat 90., po krótkiej przygodzie z pracą w sektorze finansowym,
spróbował własnych sił w biznesie.
Trafił na okres przemian gospodarczych w Rosji, które otwierały
zupełnie nowe możliwości przed przedsiębiorczymi ludźmi. Galicki
skorzystał z nich. Zaczynał od importu i logistyki zagranicznej chemii i kosmetyków.
Został jedynym na Rosję dystrybutorem produktów Procter&Gamble.
Założona ze wspólnikami firma TransAsia dostarczała do sklepów
wszystko to, czego przez lata brakowało Rosjanom - zachodnie kosmetyki i
perfumy. Ze względu na narzucony przez Procter&Gamble zakaz
dystrybuowania produktów innych marek, Galicki postanowił uruchomić
odrębną firmę, która nie będzie ograniczona tego typu obostrzeniami.
W ten sposób powstał Magnit (z ros. magnes), firma, która miała
odmienić oblicze handlu detalicznego w Rosji, wciąż niedorozwiniętego i
niedoinwestowanego po latach komunizmu. Swój pierwszy sklep otworzył w Krasnodarze, oddalonym 1,3 tys. km od
Moskwy. To cecha charakterystyczna dla biznesu miliardera. Działa na
prowincji, otwierając sklepy w małych miejscowościach, gdzie praktycznie
nie ma konkurencji i znacznie większa jest dostępność terenów
inwestycyjnych. W 2000 r. powstał Magnit, a sklepy pod tym szyldem zaczęły pojawiać
się w coraz to nowych lokalizacjach. Po czasach sowieckich w Rosji nie
działała praktycznie żadna sieć handlowa, rynek był pusty. W tę niszę
właśnie trafił Galicki. Uruchomienie jednego punktu kosztowało ok. 150 tys. dol., a inwestycja
zwracała się w trzy lata. Do 2001 r. pod szyldem Magnit działało 150 sklepów. Cztery lata później już dziesięć razy więcej - 1,5 tysiąca. W 2006 r. firma
weszła na moskiewską giełdę. Szybki rozwój jego firmy nie wszystkim się
podobał. W późnych latach 90. Galicki musiał sobie radzić z mafią, która
chciała położyć łapę na jego biznesie. Jego biuro zostało nawet
ostrzelane z granatników, a pod drzwiami wielokrotnie lądowały
pogrzebowe wieńce i inne symboliczne przekazy, płynące z środowiska
przestępczego.
Siergiej Galicki jest jednym z
nielicznych najbogatszych Rosjan, którzy do swoich miliardów doszli bez
pomocy Kremla, pewnie to też zasługa branży. Działając poza
strategicznymi sektorami surowcowymi biznesmen mógł sobie pozwolić na
niezależność. Nie mieszał się też w politykę.
W handlu najważniejsze jest zaopatrzenie, a
logistyka w kraju tak rozległym i o tak niedorozwiniętej infrastrukturze
jak Rosja, nie jest proste. Biznesmen równolegle do rozwijania
sieci sklepów, inwestował w centra i kanały dystrybucyjne. Flota Magnitu
liczy obecnie ok. 6 tys. ciężarówek, co czyni koncern największą firmą
logistyczną w Rosji. Nie boi się On również nowinek technologicznych i wdrażania ich w
swoim biznesie, które pomagają mu sprawnie
zarządzać ogromnym koncernem.
Ogromne centrum dystrybucyjne Magnitu powstaje obecnie na Węgrzech.
Łącznie ma znaleźć w nim zatrudnienie 2,5 tys. osób, a głównym jego
celem będzie organizowanie eksportu produktów
z UE do rosyjskiej sieci dystrybucyjnej.
Siergiej Galicki, mimo trzymania się z dala od polityki, boleśnie odczuwa jej
konsekwencje. Kryzys na wschodzie kosztował go 5 mld dol., czyli ok. 50
proc. całego majątku. W takich warunkach Galicki radzi sobie dobrze. Po wprowadzeniu przez Władimira
Putina zakazu importu niektórych towarów spożywczych z Unii Europejskiej
do Rosji, Magnit postawił mocno na własną produkcję. W ciągu dekady koncern zamierza uruchomić
40 zakładów produkujących żywność. Już teraz Magnit w swoich
szklarniach w Krasnodarze prowadzi uprawy niektórych warzyw, a także
pakuje np. bakalie i płatki śniadaniowe. Na tą chwilę własna produkcja
stanowi 1,5 proc. sprzedaży koncernu.
Siergiej Galicki jest nietypowym miliarderem na tle innych rosyjskich miliarderów. Nie rezyduje w Londynie, nie mieszka w luksusowym apartamencie w Moskwie, tylko pozostaje wierny rodzinnym
stronom.
Niewiele wiadomo również o jego życiu
prywatnym, jest żonaty i ma jedną córkę. Jego ekstrawagancje to tylko prywatny Embraer i 105-metrowa łódź, wyprodukowana
specjalnie na jego zamówienie.
W czasach debiutu Magnita na giełdzie,
biznesmen podobno sprawił sobie czerwone Ferrari. Jednak ten prezent
nie przerodził się w słabość do bardzo drogich maszyn. Jedyną jego pasją i to dość kosztowną jest piłka nożna. Jest właścicielem klubu piłkarskiego - FC Krasnodar.
Miliarder nie skąpi grosza na swoją
ukochaną drużynę. Zainwestował w niego 300 mln dol., a klub awansował do
rosyjskiej ekstraklasy. Swoim zawodnikom, wśród których jest nawet były
obrońca z warszawskiej Legii Artur Jędrzejczyk, płaci miliony, a
wybranych nagradza kosztownymi Rolexami.
Założył również szkołę piłkarską, w której młodzi piłkarze mogą szlifować swoje talenty.
Obecnie Magnit to
7891 niewielkich sklepów, 175 hipermarketów, 68 supermarketów i 886
drogerii w 2019 lokalizacjach. Tą wielką sieć obsługują 24 potężne centra
dystrybucyjne.
Do 2018 r. firma
chce mieć 12 tys. małych sklepów detalicznych, 650 hipermarketów i 4,5 tys. kosmetycznych drogerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz