wtorek, 21 lipca 2015

Bogaci bogacą sie, a biedni biednieją...

Badania Svejnara i Bagchiego opisane w "The Guardian" odnoszą się do wniosków takich ekonomistów, jak amerykański noblista Joseph Stiglitz czy Francuz Thomas Piketty. Stwierdzili oni, że żyjemy w świecie, w którym bogaci będą się bogacić jeszcze szybciej i że rządy powinny wprowadzać taką politykę podatkową, żeby uchronić najbiedniejszych przed tym, żeby stali się jeszcze biedniejsi. Implikacje, jakie te wnioski stanowią dla Stanów Zjednoczonych, gdzie polityczne kumoterstwo ma mniejszą rolę, wcale nie są dużo mniej dramatyczne.
Amerykanie uważają, że miliarderzy mają pozytywny wpływ na ekonomię, bo są ludźmi, którzy udowodnili, że są w stanie dokonać wielkich rzeczy. Tymczasem okazuje się, że ich rola we wzroście gospodarczym jest mało znacząca, nawet wtedy, gdy nie pomnażają bogactwa przez powiązania z politykami.
Janet Yellen, szefowa amerykańskiego banku centralnego Fed, pół roku temu alarmowała, że do 5 proc. najbogatszych Amerykanów należy aż 2/3 całego bogactwa w USA. Ciekawe przy tym jest, że za stan pogłębiającej się nierówności odpowiedzialne są też właśnie banki centralne, a wiodące zasługi ma w tym właśnie sam Fed. Przed recesją w latach 2007-2008 Fed miał w swoim bilansie 700-800 miliardów dolarów w papierach dłużnych. W wyniku trzech programów luzowania ilościowego skumulował do października 2014 r. papiery o wartości aż 4,5 biliona dolarów. Znacząca część dodrukowanych na skup instrumentów dłużnych pieniędzy trafiła na giełdy akcji.
W wyniku takich działań główny indeks giełdy Wall Street S&P 500 w ciągu ostatnich pięciu lat wzrósł o aż 92 proc. i osiągał historyczne rekordy. Dla porównania PKB USA zwiększyło się w latach 2010-2014 tylko o 16 proc.
W tym samym czasie fundusz Berkshire Hathaway, należący w 32 procentach do guru inwestorów giełdowych Warrena Buffeta i zarazem trzeciego najbogatszego człowieka świata, wzrósł o 86 proc. i obecnie jego udział ma wartość 112 mld dolarów. Równie dynamicznie rosły też akcje innych firm, w tym Microsoftu (+82 proc.) zwiększając majątek najbogatszego człowieka świata - Billa Gatesa.
Historyczne rekordy biły tez ostatnio akcje w Europie. Nie bez wpływu na to jest dodruk 60 mld euro miesięcznie przez Europejski Bank Centralny na skup papierów dłużnych. Pieniądze drukuje też Bank of Japan. To dodruk jest głównym motorem wzrostów na giełdach akcji w ostatnich latach. Teoretycznie działania te ratują system finansowy, ale pośrednim efektem jest właśnie bogacenie się najbogatszych i zwiększanie dysproporcji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz