Badania Svejnara i Bagchiego opisane w "The
Guardian" odnoszą się do wniosków takich ekonomistów, jak amerykański
noblista Joseph Stiglitz czy Francuz Thomas Piketty. Stwierdzili oni, że
żyjemy w świecie, w którym bogaci będą się bogacić jeszcze szybciej i
że rządy powinny wprowadzać taką politykę podatkową, żeby uchronić
najbiedniejszych przed tym, żeby stali się jeszcze biedniejsi.
Implikacje, jakie te wnioski stanowią dla Stanów Zjednoczonych, gdzie
polityczne kumoterstwo ma mniejszą rolę, wcale nie są dużo mniej
dramatyczne.
Amerykanie uważają, że miliarderzy mają
pozytywny wpływ na ekonomię, bo są ludźmi, którzy udowodnili,
że są w stanie dokonać wielkich rzeczy. Tymczasem okazuje się, że ich
rola we wzroście gospodarczym jest mało znacząca, nawet wtedy, gdy nie
pomnażają bogactwa przez powiązania z politykami.
Janet Yellen, szefowa amerykańskiego banku
centralnego Fed, pół roku temu alarmowała, że do 5 proc. najbogatszych
Amerykanów należy aż 2/3 całego bogactwa w USA. Ciekawe przy tym jest,
że za stan pogłębiającej się nierówności odpowiedzialne są też właśnie
banki centralne, a wiodące zasługi ma w tym właśnie sam Fed. Przed recesją w latach 2007-2008 Fed miał w
swoim bilansie 700-800 miliardów dolarów w papierach dłużnych. W wyniku
trzech programów luzowania ilościowego skumulował do października 2014
r. papiery o wartości aż 4,5 biliona dolarów. Znacząca część
dodrukowanych na skup instrumentów dłużnych pieniędzy trafiła na giełdy
akcji.
W wyniku takich działań główny indeks
giełdy Wall Street S&P 500 w ciągu ostatnich pięciu lat wzrósł o aż
92 proc. i osiągał historyczne rekordy. Dla porównania PKB USA
zwiększyło się w latach 2010-2014 tylko o 16 proc.
W tym samym czasie fundusz Berkshire
Hathaway, należący w 32 procentach do guru inwestorów giełdowych Warrena
Buffeta i zarazem trzeciego najbogatszego człowieka świata, wzrósł o 86
proc. i obecnie jego udział ma wartość 112 mld dolarów. Równie
dynamicznie rosły też akcje innych firm, w tym Microsoftu (+82 proc.)
zwiększając majątek najbogatszego człowieka świata - Billa Gatesa.
Historyczne rekordy biły tez ostatnio akcje
w Europie. Nie bez wpływu na to jest dodruk 60 mld euro miesięcznie
przez Europejski Bank Centralny na skup papierów dłużnych. Pieniądze
drukuje też Bank of Japan. To dodruk jest głównym motorem wzrostów na
giełdach akcji w ostatnich latach. Teoretycznie działania te ratują
system finansowy, ale pośrednim efektem jest właśnie bogacenie się
najbogatszych i zwiększanie dysproporcji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz