wtorek, 25 sierpnia 2015

Milionerzy dzięki wygranej

Ostatnio padła rekordowa wygrana w toto lotka. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić takie kwoty, a co dopiero ją wydać....a jednak są tacy co wygrali wcześniej i niewiele im z tego pozostało.Jestem pełna podziwu, to trzeba mieć talent do wydawania pieniędzy a raczej przepuszczania ich przez palce, bo jak to inaczej ująć.Nawet nie będąc biznesmenem, można to jakoś rozsądnie spożytkować, oczywiście nie odmawiając sobie odrobiny luksusu: dobre auto, domek, wycieczka itd, a reszta najprościej na lokatę lub fundusz i samo zarabia...ale wydać tak o...w głowie się nie mieści, a jednak.
To parę przykładów, a za razem przestroga dla innych, aby się nie zachłysnąć bogactwem, bo może sprawdzić się powiedzenie "łatwo przyszło łatwo poszło".
Błędne błędne, nadmierna celebracja wygranej, ryzykowne decyzje, do tego wrogie otoczenie, które osacza "świeżo upieczonego" milionera. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, dlaczego szczęśliwcy w szybkim tempie tracą swoje fortuny.
- Milioner powinien zadbać o dyskrecję, o czym przekonał się miłośnik gier liczbowych z Osin. Co prawda nie wygrał miliona, ale kilkutysięczna wygrana, którą pochwalił się w lokalnym barze, wystarczyła, by miejscowi gangsterzy napadli go, pobili i zabrali kupon. Co prawda, policja w tym przypadku odzyskała szczęśliwy los, ale wygrana kosztowała szczęśliwca sporo nerwów
- Najsłynniejszym przykładem gracza, dla którego wygrana okazała się przekleństwem, jest Roman W. ze wsi pod Dobrym Miastem na Warmii. W 1995 r. zastawił w lombardzie obrączkę ślubną i kupił los w kolekturze. Szczęśliwie, bo trafił szóstkę i to dwukrotnie, a tydzień później wytypowane przez niego kolejne liczby znów przyniosły wygraną.Bezrobotny bez perspektyw w tydzień został milionerem. Część pieniędzy wydał na wycieczki i najnowszy samochód, część zainwestował, lecz niestety niezbyt trafnie. Jak opisuje historię Romana W. dziennik Fakt, szczęśliwiec kupił dwa mieszkania, zaczął budować dom, w rodzinnych stronach założył własny klub disco polo.Zainwestowanie nie oznacza od razu zarabianie pieniędzy, a Romanowi W. wygranej wystarczyło na pięć lat. Stracił wszystko, nieruchomości zostały sprzedane, klub splajtował
- Mieszkaniec Wydmin trafił w 2010 r. ponad 13 mln zł i... przepadł bez wieści. Wyprowadził się z rodzinnych stron, by zacząć życie w nowym miejscu. Kupił mieszkanie i wiódł spokojne życie. Jednak zachowanie zdrowego rozsądku po takiej wygranej nie zawsze gwarantuje powodzenie, a dla milionera z Wydmin bilans okazał się tragiczny. Z wygranej ufundował samochód swojemu synowi, którym ten spowodował wypadek. Jemu nic wielkiego się nie stało, ale pasażerka BMW doznała poważnych obrażeń. Syn milionera musiał tłumaczyć się przed sądem
- Małżeństwo z Kujaw, które przed 30 laty wygrało równowartość dzisiejszego miliona złotych. Jak wspomina "Dziennik Bałtycki", szczęśliwcy postanowili zainwestować we własne dzieci. Kupili córkom mieszkania, lecz boleśnie się przekonali, że miłości nie można kupić. Niegdysiejsi milionerzy, zapomniani przez rodzinę, skończyli na zasiłku z MOPS-u, gnieżdżąc się w maleńkiej kawalerce. Po wygranej pozostało jedynie wspomnienie
- Rozpadem małżeństwa zapłacili za wygraną 2,7 mln dol. w loterii Lara i Roger Griffiths. Niezwykle zgodna para po trafieniu w loterii kupiła sobie okazały dom i Porsche. Po sześciu latach on odjechał z inną sportowym samochodem, a pożar strawił nieruchomość. Po wygranej zostało wspomnienie, tak samo jak po 14-letnim małżeństwie. Z kolei Denise Rossi po wygraniu 1,3 mln $ w loterii postanowiła zmienić swoje życie i odeszła bez słowa od męża. Jednak prawdy o wygranej fortunie nie udało się długo utrzymać w sekrecie. Gdy eksmąż dowiedział się, że żona przed rozwodem została milionerką, postanowił dochodzić swojej części wygranej przed sądem. Sędzia uznał, że należy mu się połowa majątku
-  Mieszkanka Ontario, Ibi Roncailoli, wygrała w 1991 r. 5 mln dol. Fortuną od losu postanowiła jednak nie dzielić się z mężem, tylko przekazać swojemu nieślubnemu dziecku, z którym nie utrzymywała kontaktów. Kiedy mąż zwyciężczyni dowiedział się o takim obrocie spraw, otruł żonę środkami nasennymi. Sąd skazał go za zabójstwo, a za pogrzeb milionerki musiała zapłacićrodzina
- William "Bud" Post z Pensylwanii wygrał 16,2 mln dol. w lokalnej loterii. Zanim upłynął rok, jego zadłużenie sięgało miliona dolarów. Jego była narzeczona wywalczyła przed sądem solidny udział w wygranej. Rodzony brat został aresztowany po tym, gdy usiłował wynająć płatnego zabójcę, licząc, że po śmierci zwycięzcy odziedziczy fortunę. Ponadto po utopieniu niemalże całej wygranej w różnego rodzaju rodzinnych biznesach, "szczęściarz" pogrążył się w długach i zaliczył nawet odsiadkę za napad z bronią w ręku. po wszystkim wylądował na zasiłku
- Billy Bob Harrell Jr., pracownik magazynu Home Depot, który w 1997 r. wygrał w loterii 31 mln dol. Starał się odpowiednio lokować swój majątek. Kupił ranczo i kilka innych nieruchomości. Zainwestował też w parę samochodów.Nietrafione znajomości i ludzie, którym milioner nie potrafił odmówić, byli dla niego zgubni.W ten sposób nie tylko jego majątek stopniał, ale za nieodpowiednie towarzystwo zapłacił również rozwodem, co doprowadziło go do próby samobójczej
- Kanadyjka Sharon Tirabassi, samotna matka na zasiłku, która w 2004 r. na loterii Lotto Max wygrała ponad 10,5 mln dol. Od razu były się drogie samochody, luksusowe nieruchomości, ubrania od najdroższych projektantów i wystawne przyjęcia. W niecałe 10 lat po wygranej niegdysiejsza milionerka wróciła do wynajmowanego mieszkania, na życie znów zarabiała, dzięki dorywczej pracy w charakterze kierowcy autobusu i wynajmowanego mieszkania. Udało jej się roztrwonić niemalże całą fortunę. Zaledwie część z 10 mln dol. odłożyła w funduszu powierniczym dla dzieci.
Podobny los podzieliła Callie Rogers. 16-letnia Brytyjka wygrała w 2003 r. 1,9 mln funtów w loterii. Wszystko wydała na imprezy, kosztowne wakacje i prezenty dla przyjaciół. Obecnie pracuje jako sprzątaczka, borykając się z widmem niewypłacalności.

- Lotto to też swego rodzaju hazard. Evelyn Adams, która dwukrotnie wygrała w loterii i zgromadziła na koncie 5,4 mln dol. Hazard jest nałogiem, Adams całą swoją wygraną przegrała w kasynach w Atlantic City i wróciła do mieszkania w przyczepie kempingowej
- Gerald Muswagon,  wygrał 10 mln dol. w kanadyjskiej loterii Super 7, zdołał w zaledwie 7 lat wydać całą sumę na imprezowanie. Kompletnie ogołocony powiesił się w garażu w 2005 r. 
- Michael Carroll, który w 2002 r. wygrał w brytyjskiej loterii 9,7 mln funtów, wybrał życie na krawędzi. Kokaina, imprezy, samochody i prostytutki w ciągu 5 lat uczyniły z milionera biedaka, który wrócił do zawodu śmieciarza, starającego się przeżyć do pierwszego.
- Do uzależnienia od kokainy duża wygrana doprowadziła Williego Hurta, który wygrał 3,1 mln dol. w loterii w Michigan. W zaledwie dwa lata stracił całą fortunę na swój nałóg, co dodatkowo kosztowało go utratę rodziny
- Brytyjskie małżeństwo trafiło szczęśliwe liczby i miało szansę odebrać 5 mln dol., ale kazało się, że niedoszli milionerzy zgubili kupon. Pechowcom udało się udowodnić, że to właśnie oni są zwycięzcami. Mieli potwierdzenie, że od tygodni skreślają te same liczby - daty urodzin, rocznic itd. Niestety postępowanie dowodowe trwało 7 tygodni, a regulamin totalizatora zezwala na odbiór nagrody w ciągu miesiąca. Tym samym 5 mln dol. przeszło im koło nosa

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Kryzys w Chinach

Witam Wszystkich.
Samego rana przeglądałam prasę i stwierdziłam, pomimo że to miejsce na pokazywanie jak się ludzie dorabiają dużych pieniędzy (jest to możliwe w każdej chwili) jak również pomysły na różne biznesy, to uważam iż nie można pominąć tej informacji.Jest to ściśle związane z biznesem oraz pokazuje jak można w jednej chwili stracić sporo inwestując na giełdzie, nie przewidziane okoliczności i problem gotowy.
Przytaczam artykuł dotyczący gospodarki chińskiej - jej sytuacji ekonomicznej, a co za tym idzie również odbija się to na naszym polskim rynku.
Na giełdach w Europie wybuchła panika. Tragicznie wygląda sytuacja również w Warszawie, prawie 400 spółek traci na wartości. Indeks grupujący największe z nich jest 7 proc. pod kreską. Z taką sytuacją nie mieliśmy do czynienia od 7 lat. Prawie 30 proc. na wartości traci jedna z największych kopalni - Bogdanka. Fatalnie prezentuje się też KGHM.
Jedna akcja miedziowego giganta przed godziną 15:00 kosztowała zaledwie 72 zł. Spółka nie była wyceniana tak nisko przez ostatnie 5 lat. Wszystko przez ponad 14-proc. spadek kursu, wynikający z coraz trudniejszej sytuacji Chin. To one decydują o wielkości popytu na miedź na światowych rynkach.
Na nic zdały się starania chińskich władz, które od dłuższego czasu próbowały "ratować" wzrosty na giełdzie w Chinach. Główny indeks tamtejszego parkietu stracił w poniedziałek ponad 8 procent. Tak źle nie było od 2007 roku.
Poniedziałkowy krach na giełdzie w Chinach to efekt tego, że tamtejszy bank centralny nie zdecydował się na kolejne cięcie stóp procentowych. Jak podaje Bloomberg, ponad 750 spółek notowanych na chińskim parkiecie traci dziś po 10 procent, to dzienny limit.
Krach w Chinach spowodował wyprzedaż również na giełdach europejskich. Indeks WIG20 w Warszawie traci już ponad 5 proc. Wszystkie spółki wchodzące w skład portfela są pod kreską. Najwięcej Bogdanka - prawie 30 proc.

PONIEDZIAŁKOWA SESJA NA GIEŁDACH W EUROPIE

czwartek, 20 sierpnia 2015

Polskie milionerki - ranking

Królują na szczycie listy od lat, choć ostatnio zmiana nastąpiła w czołówce, pani Kulczyk nie jest juz najbogatszą w rankingu.Niektóre panie zostały milionerkami dzięki prowadzeniu biznesu wraz z mężami, ale niektóre same o to postarały się.Co by nie mówić szacunek dla tych Pań.

Miejsce 1. Anna Woźniak-Starak - najbogatsza Polka według rankingu "Forbesa" i jedyna kobieta w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi w kraju. Jej majątek wyceniany jest na około 3,3 mld złotych. Żona Jerzego Staraka, z którym wspólnie od 15 lat zarządza Polpharmą - największą polską spółką farmaceutyczną. Od trzech lat Starakowie zarządzają również warszawską Polfą. Są właścicielami kilkunastu nieruchomości w Polsce i Europie. Anna Woźniak-Starak prowadzi także własny biznes- zarządza ekskluzywną restauracją "Belvedere" na terenie Łazienek Królewskich w Warszawie.
Miejsce 2. Grażyna Kulczyk - przez dziewięć lat królowała w rankingach najbogatszych Polek, obecnie zajmuje drugą pozycję. "Wprost" wycenia jej majątek na około 2,5 mld złotych, a "Forbes" na 1,7 mld złotych. Była żoną zmarłego w lipcu Jana Kulczyka, rozwiodła się z nim w 2006 roku po 33 latach małżeństwa. Z wykształcenia jest prawnikiem, absolwentką Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Grażyna Kulczyk jest mecenasem sztuki i właścicielką kolekcji ponad 500 dzieł współczesnych wartych około 100 mln euro. Do imperium miliarderki należą m.in. Stary Browar - Centrum Handlu, Sztuki i Biznesu w Poznaniu, hotel Blow Up Hall 5050 oraz nieruchomość w Londynie o wartości około 300 mln złotych.
Miejsce 3. Małgorzata Adamkiewicz - doktor nauk medycznych i dyrektor generalny grupy Adamed, spółki farmaceutyczno-biotechnologicznej, którą zarządza wraz z mężem Maciejem Adamkiewiczem. "Forbes" wycenił jej majątek na około 1,3 mld złotych. Małgorzata Adamkiewicz jest absolwentką Akademii Medycznej w Warszawie oraz The Stockholm School of Economics Executive Educations. Posiada specjalizację pierwszego i drugiego stopnia z chorób wewnętrznych oraz endokrynologii. Jest także członkiem Światowego Towarzystwa Endokrynologicznego.
Miejsce 4. Solange Olszewska - wraz z mężem Krzysztofem Olszewskim założyła Solaris Bus & Coach. Spółka jest największym producentem autobusów i tramwajów w Polsce. Środki komunikacji miejskiej produkuje także dla 29 innych krajów. Według "Forbesa" majątek Solange Olszewskiej wynosi 1 mld złotych. Mimo współprowadzenia firmy w branży motoryzacyjnej polska miliarderka nie ma wykształcenia technicznego, skończyła studia na Wydziale Stomatologii Akademii Medycznej w Warszawie. Obecnie w Solarisie pełni funkcję doradcy zarządu.
Miejsce 5. Zyta Olszewska to wiceprzewodnicząca rady nadzorczej Farmacolu, biznesu który założyła z mężem Andrzejem Olszewskim. W 1999 roku spółka weszła na giełdę. Do Zyty Olszewskiej i jej męża należy połowa akcji Farmacolu. "Forbes" wycenił majątek polskiej businesswoman na kwotę 640 mln złotych. Olszewska jest absolwentką Wydziału Farmacji Akademii Medycznej w Krakowie. Karierę zaczynała od pracy w aptece. Obecnie w spółce odpowiada za kontakty z doradcami, negocjacje warunków handlowych i kontraktów z producentami.
Miejsce 6. Irena Eris (Szołomicka-Orfinger) - doktor farmacji, współwłaścicielka Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris, które założyła wraz z mężem Henrykiem Orfingerem. Według rankingu Forbesa jej majątek wynosi około 530 mln złotych. Firma rozpoczęła działalność w 1983 roku od założenia małego zakładu kosmetycznego w Piasecznie. Dziś do imperium polskiej milionerki należą kosmetyczne instytuty, kilka hoteli SPA oraz centrum naukowo-badawcze. Doktor Szołomicka-Orfinger jest absolwentką farmacji Akademii Medycznej w W-wie oraz Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie.

środa, 19 sierpnia 2015

Dobra rada...

Niestety to bardzo trafne powiedzenie i tego się trzeba trzymać, zawsze sobie w duchu powtarzać, nie tylko gdy jest dobrze, bardzo motywuje....
Taka rada na dziś, miłego dnia wszystkim życzę :)


Przyjaźń & biznes cz.2

Można również rozstać się po wielu latach współpracy z "twarzą". W większości przypadków nie wiadomo czy rozstanie biznesowe idzie w parze z zakończeniem przyjaźnie?wiadomo jedno, żadna ze stron nie zostaje w przysłowiowych "samych skarpetkach" więc nie ma co się obrażać tylko inwestować dalej.

6. Stanisław Bosak i Tadeusz Chmiel
Tajemniczy polski milioner Tadeusz Chmiel również postawił w interesach na sprawdzonych wspólników. Karierę od szeregowego pracownika do prezesa pod jego bokiem przeszedł Stanisław Bosak.
Był jednym z pierwszych pracowników Black Red White. W 1990 r. został zatrudniony jako stolarz-montażysta mebli. Później przeszedł przez kolejne szczeble hierarchii w biznesie Tadeusza Chmiela. W 1994 r. został dyrektorem generalnym PPH Black Red White w Chmielku. Następnie przez kilka lat zasiadał w fotelu prezesa spółki BRW w Mielcu, a także Black Red White w Biłgoraju. On był twarzą firmy, podczas gdy Tadeusz Chmiel, właściciel i twórca meblarskiej potęgi, konsekwentnie pozostawał w cieniu. Według prasowych doniesień, za swoją lojalność został nagrodzony pakietem akcji meblowej grupy, który uczynił z niego milionera. Współpraca Panów zakończyła się w 2011 r., gdy Stanisław Bosak odszedł z władz BRW. Rozstanie przebiegło w równie tajemniczy sposób, jak prowadzony jest cały biznes Tadeusza Chmiela.
7. Mariusz Książek i Andrzej Nizio
Przyjaźń w biznesie może się gwałtownie skończyć, doświadczył tego Andrzej Nizio. Przez wiele lat był prawą ręką Mariusza Książka, twórcy potęgi warszawskiego dewelopera Marvipol Development.
Biznesmeni wspólnie stawiali pierwsze kroki w wielkim biznesie. Andrzej Nizio pomagał informatyzować zakładaną przez Książka sieć kantorów. Później razem zakładali Grupę Kapitałową Marvipol, a Andrzej Nizio, oprócz sprawowania kierowniczych funkcji, został także właścicielem wartościowego pakietu akcji spółki. Jednak długoletnia współpraca skończyła się dość gwałtownie. Podobno Panowie poróżnili się i z dnia na dzień rozstali. 
8. Jan Kulczyk i Dariusz Mioduski
Dariusz Mioduski, jeden z najlepszych prawników, specjalizujących się w prawie energetycznym, do tego menedżer z dużym doświadczeniem. Nic dziwnego, że na tego prawnika z dyplomem Harvardu postawił najbogatszy Polak.
Dariusz Mioduski z Janem Kulczykiem związał się w 2007 r. Pełnił wiele czołowych funkcji w firmach miliardera. Był prezesem zarządu oraz dyrektorem generalnym Kulczyk Investments, prezesem zarządu Kulczyk Holding, a także innych spółek miliardera. Uznawany był za prawdą rękę najbogatszego Polaka i cieszył się jego dużym zaufaniem. Niestety współpraca po siedmiu latach dobiegła końca z prostego powodu. Do głosu doszło młode pokolenie, a stery w firmach ojca przejmować zaczął Sebastian Kulczyk Dlatego Dariusz Mioduski opuścił Kulczyk Investments i zajął się sportem, przejmując wraz z Bogusławem Leśnodorskim warszawską Legię.
9. Zygmunt Solorz-Żak i Dominik Libicki
Zaskoczeniem dla rynku była ubiegłoroczna rezygnacja ze stanowiska prezesa Cyfrowego Polsatu i wiceprezesa Polkomtela, Dominika Libickiego. Był to jeden z najbardziej zaufanych współpracowników drugiego najbogatszego Polaka. Z jego firmą związany od 20 lat, zbudował potęgę Cyfrowego Polsatu, którego był wieloletnim prezesem. Zasiadał również we władzach Polkomtelu.
Ze wszystkich funkcji w firmach Solorza-Żaka zrezygnował w trybie nagłym pod koniec 2014 r. Nieoficjalnie, za odejściem prawej ręki Solorza miał stać konflikt z synem miliardera, Tobiasem Solorzem, który stopniowo przejmuje od ojca zarządzanie w jego imperium.
10. Aleksander Gudzowaty i Grzegorz Ślak
Panów połączyło nie tylko zamiłowanie do robienia interesów, ale także niechęć do władzy.
Grzegorz Ślak, jeden z najzdolniejszych menedżerów, który otarł się o biznesową śmierć po zamieszaniu w Rafinerii Trzebinia, spotkał w 2011 r. na swojej drodze jednego z najbogatszych wówczas Polaków, Aleksandra Gudzowatego, który z władzą miał na pieńku przez swoje udziały w administrującej gazociągiem jamalskim spółce EuRoPol Gaz. Gudzowaty powierzył Ślakowi misję restrukturyzacji swojego kulejącego biznesu biopaliwowego i wódczanego. Menedżer sprawdził się. W ciągu roku z notujących łącznie ponad 100 mln złotych strat spółek Gudzowatego wycisnął pierwsze zyski. Zyskał zaufanie swojego pracodawcy, który w pełni oddał zarządzanie w swoich firmach Grzegorzowi Ślakowi. Menedżer po śmierci Aleksandra Gudzowatego podjął się kontynuacji biznesowych dokonań swojego szefa. W 2013 r. objął stery w całej grupie Bartimpeksu. Wszedł również w interesy z synem biznesmena, znanym fotografem Tomaszem Gudzowatym, z którym buduje wódczaną odnogę biznesu.



czwartek, 13 sierpnia 2015

Przyjaźń & biznes cz.1

Mówią, że w biznesie i pieniądzach nie ma przyjaźni i sentymentów. Jak widać z poniższych opisów to powiedzenie nie do końca się sprawdza.Jednak wierność wartościom procentuje, jak również bezinteresowna przyjaźń od początku. Nie wiadomo z czasem czy nasz przyjaciel nie trafi w swoje 5 min.dorobi się i Nam pomoże również się dorobić....

1. Zygmunt Solorz-Żak i Hieronim Ruta 
Obaj wywodzą się z Radomia. Drugi najbogatszy Polak związał się ze swoim partnerem biznesowym jeszcze w latach 80., gdy handlował sprowadzanymi z Niemiec samochodami.
Obecnie Hieronim Ruta należy do najbliższego grona współpracowników Zygmunta Solorza-Żaka, zasiada w radach nadzorczych kilku jego najważniejszych spółek: Plus Banku, Polkomtelu oraz Cyfrowego Polsatu. Przyjaźń w biznesie popłaca, a lojalność procentuje.
W 2008 r. Solorz sprzedał swojemu współpracownikowi 72 403 nowych akcji Polsatu, wartych prawie pół miliarda złotych. Hieronim Ruta zapłacił za nie 7 mln zł. Dzięki tej transakcji Ruta szybko wkroczył na listy najbogatszych Polaków, a w tym roku - po  operacji wchłonięcia Polkomtela przez Cyfrowy Polsat, został jednym z najbogatszych indywidualnych inwestorów na GPW. Jako akcjonariusz Cyfrowego Polsatu awansował również do grona miliarderów.
2. Leszek Gaczorek i Dariusz Miłek
Milionerem dzięki wieloletniej i lojalnej współpracy biznesowej został również Leszek Gaczorek. Obecnie 65. najbogatszy Polak z majątkiem szacowanym na 490 mln zł zaczynał od hurtowni obuwia, w której zaopatrywał się Dariusz Miłek, twórca potęgi CCC, największej sieci sklepów obuwniczych w kraju.
Biznesmeni od lat 90. są najbliższymi współpracownikami, a Leszek Gaczorek, dzięki tej przyjaźni został również udziałowcem NG2, notowanego na giełdzie lidera polskiego rynku sprzedaży detalicznej obuwia. W tej chwili należy do niego 7,06 proc. akcji producenta obuwia.
3. Grzegorz Jankilewicz i Sławomir Smołokowski
jedna z bardziej znanych par biznesowych w branży naftowej. Grzegorz Jankilewicz i Sławomir Smołokowski od początku lat 90. poprzez swoją firmę J&S byli jednymi z najważniejszych graczy w handlu ropą. Na dostawach dla Orlenu i Lotosu zbili kolosalne majątki.
Po aferze Orlenu z 2005 r., w którą biznesmeni zostali wmieszani, obaj usunęli się w cień. Jednak w ubiegłym roku znów zrobiło się o nich głośno. Wciąż dostarczają ropę do polskich koncernów poprzez firmę Mercuria Group (dawne J&S), przejęli od JP Morgan dział zajmujący się ropą, co uczyniło z nich międzynarodowych graczy. Zaczęli również aktywnie działać na rynku nieruchomości. Między innymi w centrum  Warszawy, za gotówkę co się rzadko zdarza zbudowali apartamentowiec Cosmopolitan.
Biznesmeni chronią swoją prywatność, niewiele wiadomo o ich relacjach.Prócz biznesu łączy Panów przede wszystkim pochodzenie. Są Ukraińcami, którzy polskie obywatelstwo zyskali dzięki żonom-Polkom. Obaj również są z zawodu muzykami.. Ich wieloletnia współpraca przeszła nie lada próbę i jak widać, wciąż się sprawdza. 
4. Marek Piechocki, Jerzy Lubianiec i Dariusz Pachla
Pan J. Lubianiec i M. Piechocki wspólnie stworzyli jedną z największych w kraju firm odzieżowych, która święci triumfy nie tylko w galeriach handlowych i na giełdzie. O szefach LPP i zarazem współzałożycielach firmy wiadomo niewiele. Od ponad 20 lat ramię w ramię budują potęgę swojego odzieżowego koncernu i solidarnie ukrywają prywatną stronę swojego życia.
Marek Piechocki w oficjalnych dokumentach określany jest jako twórca i współzałożyciel LPP, obecnie prezes zarządu spółki. Jego wspólnik Jerzy Lubianiec przez kilka lat szefował firmie, od 2000 r. przewodniczy radzie nadzorczej LPP. Biznesmeni rozpoczęli współpracę w 1991 r., a firma LPP powstała w 1995 r. Obecnie kontroluje takie marki jak Reserved, Cropp czy House. W biznesie Lubiańcowi i Piechockiemu pomaga Dariusz Pachla, najbardziej zaufany współpracownik, wieloletni prezes LPP. Przez lata był twarzą LPP, reprezentując publicznie firmę Lubiańca i Piechockiego. Pod koniec ubiegłego roku zrezygnował z funkcji prezesa, ale to nie koniec biznesowej przyjaźni. Pachla przeszedł z zarządu do rady nadzorczej spółki. 
5. Artur Kłoczko i Michał Sołowow
Dzięki biznesowej przyjaźni są na listy najbogatszych Polaków.Biznesmen A. Kłoczko związany jest od ponad dwudziestu lat z firmami trzeciego najbogatszego Polaka, Michała Sołowowa. Panowie poznali się na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach i od początku lat 90. razem sprawdzają się w biznesie - na początku medialnym (Echo-Press, wydawca dziennika regionalnego "Echo Dnia"), później handlowym (Mitex-Trade, operator pierwszej w Polsce sieci supermarketów spożywczych pod nazwą Max, potem Albert). Obecnie Artur Kłoczko zasiada w radzie nadzorczej jednej z czołowych spółek Michała Sołowowa, Rovese. Za wieloletnią i lojalną współpracę został nagrodzony sporymi pakietami akcji spółek miliardera, co uczyniło z niego samego milionera.





środa, 12 sierpnia 2015

Cytat..

Wiesz, gdyby pieniądze nie miały znaczenia, gdyby nie było pieniędzy i gdyby wszystko zależało od naszej postawy moralnej, naszego zachowania i postępowania z ludźmi, bylibyśmy milionerami. Bylibyśmy bogaci.

- Tupac Amaru Shakur

wtorek, 11 sierpnia 2015

Red Bull - film

Czy takie podejście, by sprzedać jak najwięcej jakiegoś produktu jest warte ryzyka i narażania życia w jakim kolwiek stopniu....?
Ja na to mówię "agresywna sprzedaż", to się teraz sprawdza w czasach, gdzie rywalizacja, konkurencja na każdym podłożu jest bardzo duża. My zwykli konsumenci jesteśmy mamieni reklamami, dzięki którym kupujemy co raz więcej. W sumie na tym to polega, na takim schemacie ludzie się dorabiają, mają potężne biznesy, jak to mówią - reklama dźwignią handlu, ale jest czasem też ciemna strona tego wzbogacania się. Kto jaką drogę wybierze to już jego indywidualna sprawa.


poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Upalne dni, klimatyzacja..

Witam Wszystkich w te upalne dni.Z tego co się orientuję to mieszkam w najbardziej upalnym regionie, a deszczu jak na lekarstwo w tym sezonie.Ostatnio zaobserwowałam ze strumyk w którym chlapał się mój pies niestety wysechł, została po nim plaża.Ale do rzeczy, może to nie temat odpowiedni na tego bloga, ale uznałam że warto wkleić, odnośnie do sytuacji która teraz ma miejsce.
Przytaczam tekst artykułu:
Nie ma znaczenia czy jest to huta szkła czy centrum handlowe. Ci którzy pobierają dużo prądu, muszą ograniczyć jego zużycie. Po pierwsze w umowach sprzedaży wpisane są maksymalne pobory przy wprowadzeniu 20 stopnia zasilania (plany ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej wprowadzane są przez rząd dla dużych odbiorców takich jak zakłady przemysłowe i obiekty użyteczności publicznej są wyrażane w tzw. stopniach zasilania - przy pred.). Teraz muszą je zacząć respektować. Poza tym z wybranymi zakładami kontaktują się przedstawiciele firm dystrybuujących energię i informują, że muszą zejść jeszcze poniżej wyznaczonej w umowie granicy. Kontaktowano się także z dużymi biurowcami.
To pierwszy od 1989 roku przypadek użycia stopni zasilania. Informację, że także duże biura i centra handlowe powinny oszczędzać energię potwierdzili autorzy tekstu w Urzędzie Regulacji Energetyki.
Będą gorące dni w biurach i centrach handlowych. Część z nich powinna zacząć oszczędzać prąd, wyłączyć klimatyzację. Jeśli tego nie zrobią to narażą prywatnego odbiorcę prądu na blackout (czyli rozległą awarię zasilania), to jeszcze mogą otrzymać karę finansową. Pierwsze centra handlowe już się dostosowały. Nawet PKP zapowiada, że pociągi będą wolniej ruszały ze stacji. I co Wy na to?
Jak zwykle korporacje pracują w komforcie, a ucierpieć mogą zwykli "zjadacze chleba", oby do tego nie doszło.

Aktywa i pasywa - troche teorii

Krótki filmik, który wyraźnie obrazuje, jak podejść biznesowo nawet w życiu prywatnym i umieć rozgraniczyć co Nas wzbogaca a co rujnuje, na co zwrócić uwagę na co dzień, nie posiadając nawet biznesu.Pracując 'u kogoś ' na stanowisku tez można wygenerować sobie aktywa jak i pasywa.Posłuchajcie.



czwartek, 6 sierpnia 2015

Dochód pasywny c.d.

Budowanie dochodu pasywnego to zazwyczaj proces długotrwały. Budowanie dochodu pasywnego może być znakomitym zajęciem dodatkowym. Jednak potem, gdy zauważymy, że to, co zrobiliśmy wcześniej działa, możemy zacząć rozbudowywać swoją podstawę i czerpać jeszcze większe zyski. To naprawdę jest możliwe. Sporo osób żyje tylko i wyłącznie z dochodu pasywnego.

Od czego zacząć przy budowaniu dochodu pasywnego ?

Współcześnie niewiele osób różnicuje swoje źródła dochodu. To olbrzymi błąd. Utrata pracy -- dla większości takich ludzi -- jest równoznaczna z utratą jedynych pieniędzy. Właśnie dlatego warto pomyśleć o sprawie inaczej. Dochód pasywny może być świetną okazją do dorobienia, niemniej można o nim myśleć również w kategorii zabezpieczenia. W tym drugim przypadku to po prostu alternatywne źródło dochodu, które pozwoli przetrwać najcięższy okres tuż po utracie pracy i w trakcie poszukiwania nowej.

Kiedy zacząć budować dochód pasywny?

Jeżeli uświadomisz sobie, że jedno źródło dochodu to za mało, to znaczy, że jesteś gotów na to, aby zmienić swoje przyzwyczajenia i rozpocząć pracę nad projektem, który pozwoli tobie na osiąganie odpowiednich zysk ów w stosunkowo krótkim czasie. Dochód pasywny i jego budowanie tylko pozornie wydaje się być trudne. Może to być praca mozolna i nużąca, ale z pewnością nie jest trudna. Efekty? O tych warto pamiętać na każdym etapie prac. Być może okaże się, że wypracowany dochód pasywny będzie zabezpieczeniem lub też po prostu idealnie pokryje koszty drogich i luksusowych wakacji!




Co to jest dochód pasywny - Film

Budowanie dochodu pasywnego nie jest trudne, ale trzeba poświęcić odrobinę czasu, aby ten dochód pasywny wypracować. A czym w rzeczywistości jest dochód pasywny? O dochodach pasywnych napisano już wiele. Mówiąc w skrócie, dochód pasywny jest wtedy, gdy nie musimy angażować cały czas swojego działania, a efekt i tak jest widoczny w przychodach oraz dochodach. Istotną sprawą przy dochodzie pasywnym jest pomysł. Chodzi o to, aby we właściwy sposób zainwestować swój czas i posiadane środki, wówczas wypracowanie dochodu pasywnego nie będzie dla nas takie trudne. Trzeba jednak pamiętać, że nasze konto nie zostanie zasilone od razu. Aby zauważyć znaczący przychód, trzeba włożyć w to wysiłek. Efekty przyjdą, ale trzeba na nie poczekać.

środa, 5 sierpnia 2015

Jak zarabiać więcej pieniędzy - 4 strategie Film

Na tym nagraniu powiem jak zmierzyć się z odwiecznym problemem - czyli jak zarabiać więcej. Jak osiągnąć wolność finansową. Nie będę niczego sprzedawał, ani do niczego Cię namawiał. Dam Ci za to kilka wskazówek, które trwale pozwolą Ci podnieść swój dochód. Powiem Ci jak zarabiać więcej na etacie, a także pokażę Ci jak wpaść na własny pomysł na biznes......



wtorek, 4 sierpnia 2015

Jan Kulczyk +++ c.d.

Piwny interes

Największą część składową jego biznesu stanowiły udziały w międzynarodowym koncernie SABMiller, produkującym między innymi takie marki piwa, jak Pilsner Urquell, Grolsch i Miller. Jak szacował "Forbes", 3 proc. akcji, które należały do Kulczyka, były warte około siedem miliardów złotych.
Droga Kulczyka do akcjonariatu w SABMillerze była długa. Najpierw bowiem miliarder stworzył na polskim rynku piwną potęgę pod szyldem Kompanii Piwowarskiej, produkującej m.in. Lecha, Tyskie i Żubra. W sumie biznes Kulczyka skupiał około 30-40 proc. udziałów w rynku. W końcu akcjami Kompanii zainteresował się SABMiller, który ostatecznie w 2009 roku zaoferował Polakowi trzy procent swoich akcji w zamian za wszystkie udziały w polskiej spółce.

Miliony w infrastrukturę

W produkcję piwa Jan Kulczyk zaangażował się przypadkiem. Od początku przełomu gospodarczego w Polsce interesował się przede wszystkim infrastrukturą: drogową, finansową i energetyczną. I powoli, krok po kroku angażował się w każdą z tych branż.
Jeśli chodzi o idrogi, to już na początku lat 90. Kulczyk miał plan budowy autostrady z Warszawy na zachód Polski, ale zanim zrealizował go w 2012 roku pod szyldem Autostrady Wielkopolskiej, zainwestował w biznes motoryzacyjny.
W 1988 roku został autoryzowanym dilerem Volkswagena w Polsce. Trzy lata później zarobił 150 milionów ówczesnych złotych na kontrakcie z policją i Urzędem Ochrony Państwa, dostarczając tym instytucjom trzy tysiące radiowozów. Przez dwie dekady Kulczyk sprzedawał w Polsce auta należące do grupy Volkswagen: VW, Audi, Porsche, Skody i Bentleye, aż w końcu w 2011 roku odsprzedał biznes Volkswagenowi.

Udział w prywatyzacjach

W latach 90. Kulczyk nie przepuścił okazji na zarobek, jaką dawały prywatyzacje państwowych spółek. Bezpośrednio udział wziął jednak tylko w dwóch transakcjach. Kupił upadający poznański browar, a w 2000 r. - akcje Telekomunikacji Polskiej w konsorcjum z France Telekom.
Później pojawiły się informacje, że wszystkie pieniądze na przeprowadzoną w latach 2000-2001 roku inwestycję wyłożyli Francuzi. Firma Kulczyka miała za zadanie przygotować transakcję, do której France Telekom bezskutecznie namawiał polski rząd. Ostatecznie sprawa z prywatyzacją TP SA zakończyła się skandalem. Byłych ludzi ze świecznika spółki Kulczyk Holding oraz szefa rady nadzorczej PKN Orlen zatrzymano pod zarzutem przyjęcia wielomilionowych łapówek.
Sam Jan Kulczyk zapewniał ostatnio w rozmowie z „Forbesem”, że razem z France Telekom kupił akcje Telekomunikacji Polskiej po bardzo korzystnej dla państwa cenie i uratował tym samym polski budżet przed zapaścią.
Od czasu transakcji z TP SA Jan Kulczyk parokrotnie ostrzył sobie zęby na państwowe spółki, które miały trafić w prywatne ręce, jednak przez lata nic z tego nie wychodziło. Dopiero w połowie 2014 roku polski miliarder znów dał o sobie usłyszeć. Wszystko za sprawą prywatyzacji Ciecha - jednej z największych i najważniejszych polskich spółek z branży chemicznej. Zaraz po zakupie biznesmen zabrał się za zaprowadzenie porządku w nowej firmie, wymieniając skład rady nadzorczej.
Jednak i tym razem, tak samo jak w przypadku Telekomunikacji Polskiej, nie obeszło się bez skandalu. Najpierw media zaczęły pisać, że na krótko przed prywatyzacją Kulczyk spotykał się z prominentnymi politykami Platformy Obywatelskiej, co miało mu umożliwić korzystne dla niego rozstrzygnięcie prywatyzacji.
Z kolei na początku tego roku wyszła na jaw treść doniesień CBA, zgodnie z którymi przy prywatyzacji Ciecha miało dojść do korupcji i prania brudnych pieniędzy. Śledztwo dotyczące możliwych nieprawidłowości warszawska prokuratura dopiero rozpoczęła, ale wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk zapewnia, że prywatyzacja przebiegła w sposób absolutnie transparentny.

Niepewny biznes w nieruchomościach

Jedno naszemu miliarderowi trzeba przyznać - nie bał się odważnych inwestycji. To on w 2012 roku zamienił podupadły i zaniedbany zabytkowy budynek dawnego Prezydium Rządu PRL w luksusowy biurowiec, znany dziś jako Ufficio Primo. Biznesmen nie żałował pieniędzy i wyłożył na renowację 16 milionów euro - znacznie więcej niż kosztowałoby postawienie nowego gmachu. Dodatkowo Jan Kulczyk był właścicielem jeszcze dwóch innych warszawskich budynków i działki przy ulicy Chmielnej 89.
Na tej ostatniej miał powstać najambitniejszy projekt Jana Kulczyka - kosztujący miliard złotych 260-metrowy wieżowiec. Jednak zanim pierwsi robotnicy pojawili się placu budowy, wybuchł kryzys i pokrzyżował ambitny pomysł biznesmena. Współczesny urealniony plan dla działki przy Chmielnej 89 jest już znacznie skromniejszy i zakłada budowę niespełna 80-metrowego budynku o nietypowym kształcie trapezu.

Konfitury są pod ziemią

Od kilku lat to nie prywatyzacje zaprzątały w głównej mierze głowę Jana Kulczyka. Biznesmen wiedział, że prawdziwe konfitury leżą pod ziemią, trzeba się tylko do nich dostać. Dlatego był udziałowcem w ponad 30 firmach na czterech kontynentach, szukających różnego rodzaju surowców naturalnych.
Kulczyk był większościowym udziałowcem notowanej na polskiej i kanadyjskiej giełdzie spółki Serinus Energy, która wydobywa gaz ziemny na Ukrainie i ropę w Tunezji. Firma szuka też tych surowców w Brunei i Rumunii. Ostatnie dane Serinusa pokazywały, że wydobycie ropy idzie coraz lepiej, a Kulczyk miał szansę na zdobycie nieoficjalnego tytułu „polskiego szejka”. Na razie jednak mimo coraz większej sprzedaży nie idą za tym większe pieniądze, bo ceny ropy utrzymują się na niskim poziomie.
Oprócz Serinusa w portfelu Kulczyka znajdowały się też spółki szukające ropy i gazu na terenie Peru i Kolumbii, a także w Afryce. Mówiło się, że złoża w tej ostatniej są niezwykle obfite i jeśli tylko udałoby się do nich dostać, można było liczyć na naprawdę dobry zarobek.
Nie tak dawno temu Kulczyk działał też w Kazachstanie, który podobnie jak Afryka uważany był za bardzo zasobny w ropę. Surowiec rzeczywiście tu jest, mówili eksperci, jednak trzeba wiercić naprawdę głęboko, żeby się do niego dostać. Kulczyk stwierdził więc, że lepiej nie ryzykować i nie wyrzucać milionów złotych w niepewny interes.

Kariera dzięki ojcu

Jan Kulczyk nigdy nie ukrywał, że w dojściu do ogromnej fortuny bardzo pomogli mu rodzice. Zwłaszcza ojciec Henryk, który dał synowi pierwszy milion złotych na rozkręcenie interesu i przez wiele lat uczył go działania na trudnym biznesowym polu.
Henryk Kulczyk pierwszą firmę założył zaraz po drugiej wojnie światowej. Handlował wełną, ale jako wyśmienity biznesmen nie mógł w pełni rozwinąć skrzydeł w socjalistycznym kraju. Udało mu się wyjechać do Hamburga, by stamtąd sprowadzać do Niemiec Zachodnich polskie grzyby.
Jak to możliwe, że Polak dostał zgodę na wyjazd do RFN, z którymi PRL nie utrzymywała kontaktów dyplomatycznych, i jeszcze robił tam biznes? Nie jest tajemnicą, że Henryk Kulczyk musiał zgodzić się na współpracę z polskimi służbami specjalnymi.
Kiedy w 1982 roku w Polsce powstało prawo umożliwiające zakładanie firm z zagranicznym kapitałem, do rezydującego w Niemczech Kulczyka seniora dołączył Jan. Mówił wtedy, że uwiera go sposób, w jaki jego biznesowi koledzy zarabiają pieniądze: szybko, na skróty, byle jak najwięcej i jak najszybciej. - Wolę jadać łyżką przez całe życie aniżeli chochlą przez cały tydzień - mówił w 1984 roku na łamach magazynu „Inter-Polkom”.
Kulczykowie zbili w latach 80. fortunę na produktach chemicznych, a zwłaszcza na popularnej paście BHP. Ten zamknięty w różowe plastikowe wiaderko specyfik o charakterystycznym zapachu był najlepszy, jeśli chodzi walkę z zabrudzeniami, z którymi nie radziło sobie mydło.

Z ojca na dzieci

Od kilku lat Jan Kulczyk powoli szykował się do przekazania sterów swojego biznesu potomkom. Od 2014 roku na stanowisku prezesa Kulczyk Investments zasiada jego syn Sebastian. Młody Kulczyk w firmie ojca pracował już od 2011 roku, pomagając przy największych inwestycjach. W nauce fachu pomagał mu sam ojciec.
Z kolei córka miliardera Dominika Kulczyk-Lubomirska zasiada w radzie nadzorczej Kulczyk Investments. To nie znaczy - jak podkreślały osoby ze spółki, że Jan wycofuje się z biznesu. Nadal nadawał on kierunek wszystkim przedsięwzięciom w holdingu, zasiadając w fotelu szefa rady nadzorczej.

Cytat...

"Kiedy zaczynasz interes, nie martw się, że masz za mało pieniędzy. Ograniczone fundusze to nie wada, lecz zaleta. Nic bardziej nie rozwija pomysłowości."

- Jackson Brown