Piwny interes
Największą część składową
jego biznesu stanowiły udziały w międzynarodowym koncernie SABMiller,
produkującym między innymi takie marki piwa, jak Pilsner Urquell,
Grolsch i Miller. Jak szacował "Forbes", 3 proc. akcji, które należały
do Kulczyka, były warte około siedem miliardów złotych.
Droga Kulczyka do
akcjonariatu w SABMillerze była długa. Najpierw bowiem miliarder
stworzył na polskim rynku piwną potęgę pod szyldem Kompanii
Piwowarskiej, produkującej m.in. Lecha, Tyskie i Żubra. W sumie biznes
Kulczyka skupiał około 30-40 proc. udziałów w rynku. W końcu akcjami
Kompanii zainteresował się SABMiller, który ostatecznie w 2009 roku
zaoferował Polakowi trzy procent swoich akcji w zamian za wszystkie
udziały w polskiej spółce.
Miliony w infrastrukturę
W produkcję piwa Jan
Kulczyk zaangażował się przypadkiem. Od początku przełomu gospodarczego
w Polsce interesował się przede wszystkim infrastrukturą: drogową,
finansową i energetyczną. I powoli, krok po kroku angażował się w każdą
z tych branż.
Jeśli chodzi o idrogi, to
już na początku lat 90. Kulczyk miał plan budowy autostrady z Warszawy
na zachód Polski, ale zanim zrealizował go w 2012 roku pod szyldem
Autostrady Wielkopolskiej, zainwestował w biznes motoryzacyjny.
W 1988 roku został
autoryzowanym dilerem Volkswagena w Polsce. Trzy lata później zarobił
150 milionów ówczesnych złotych na kontrakcie z policją i Urzędem
Ochrony Państwa, dostarczając tym instytucjom trzy tysiące radiowozów.
Przez dwie dekady Kulczyk sprzedawał w Polsce auta należące do grupy
Volkswagen: VW, Audi, Porsche, Skody i Bentleye, aż w końcu w 2011 roku
odsprzedał biznes Volkswagenowi.
Udział w prywatyzacjach
W latach 90. Kulczyk nie
przepuścił okazji na zarobek, jaką dawały prywatyzacje państwowych
spółek. Bezpośrednio udział wziął jednak tylko w dwóch transakcjach.
Kupił upadający poznański browar, a w 2000 r. - akcje Telekomunikacji
Polskiej w konsorcjum z France Telekom.
Później pojawiły się
informacje, że wszystkie pieniądze na przeprowadzoną w latach 2000-2001
roku inwestycję wyłożyli Francuzi. Firma Kulczyka miała za zadanie
przygotować transakcję, do której France Telekom bezskutecznie namawiał
polski rząd. Ostatecznie sprawa z prywatyzacją TP SA zakończyła się
skandalem. Byłych ludzi ze świecznika spółki Kulczyk Holding oraz
szefa rady nadzorczej PKN Orlen zatrzymano pod zarzutem przyjęcia
wielomilionowych łapówek.
Sam Jan Kulczyk zapewniał
ostatnio w rozmowie z „Forbesem”, że razem z France Telekom kupił akcje
Telekomunikacji Polskiej po bardzo korzystnej dla państwa cenie i
uratował tym samym polski budżet przed zapaścią.
Od czasu transakcji z TP
SA Jan Kulczyk parokrotnie ostrzył sobie zęby na państwowe spółki,
które miały trafić w prywatne ręce, jednak przez lata nic z tego nie
wychodziło. Dopiero w połowie 2014 roku polski miliarder znów dał o
sobie usłyszeć. Wszystko za sprawą prywatyzacji Ciecha - jednej z
największych i najważniejszych polskich spółek z branży chemicznej.
Zaraz po zakupie biznesmen zabrał się za zaprowadzenie porządku w nowej
firmie, wymieniając skład rady nadzorczej.
Jednak i tym razem, tak
samo jak w przypadku Telekomunikacji Polskiej, nie obeszło się bez
skandalu. Najpierw media zaczęły pisać, że na krótko przed prywatyzacją
Kulczyk spotykał się z prominentnymi politykami Platformy
Obywatelskiej, co miało mu umożliwić korzystne dla niego
rozstrzygnięcie prywatyzacji.
Z kolei na początku tego
roku wyszła na jaw treść doniesień CBA, zgodnie z którymi przy
prywatyzacji Ciecha miało dojść do korupcji i prania brudnych
pieniędzy. Śledztwo dotyczące możliwych nieprawidłowości warszawska
prokuratura dopiero rozpoczęła, ale wiceminister skarbu Wojciech
Kowalczyk zapewnia, że prywatyzacja przebiegła w sposób absolutnie
transparentny.
Niepewny biznes w nieruchomościach
Jedno naszemu miliarderowi
trzeba przyznać - nie bał się odważnych inwestycji. To on w 2012 roku
zamienił podupadły i zaniedbany zabytkowy budynek dawnego Prezydium
Rządu PRL w luksusowy biurowiec, znany dziś jako Ufficio Primo.
Biznesmen nie żałował pieniędzy i wyłożył na renowację 16 milionów euro
- znacznie więcej niż kosztowałoby postawienie nowego gmachu.
Dodatkowo Jan Kulczyk był właścicielem jeszcze dwóch innych
warszawskich budynków i działki przy ulicy Chmielnej 89.
Na tej ostatniej miał
powstać najambitniejszy projekt Jana Kulczyka - kosztujący miliard
złotych 260-metrowy wieżowiec. Jednak zanim pierwsi robotnicy pojawili
się placu budowy, wybuchł kryzys i pokrzyżował ambitny pomysł
biznesmena. Współczesny urealniony plan dla działki przy Chmielnej 89
jest już znacznie skromniejszy i zakłada budowę niespełna 80-metrowego
budynku o nietypowym kształcie trapezu.
Konfitury są pod ziemią
Od kilku lat to nie
prywatyzacje zaprzątały w głównej mierze głowę Jana Kulczyka. Biznesmen
wiedział, że prawdziwe konfitury leżą pod ziemią, trzeba się tylko do
nich dostać. Dlatego był udziałowcem w ponad 30 firmach na czterech
kontynentach, szukających różnego rodzaju surowców naturalnych.
Kulczyk był większościowym
udziałowcem notowanej na polskiej i kanadyjskiej giełdzie spółki
Serinus Energy, która wydobywa gaz ziemny na Ukrainie i ropę w Tunezji.
Firma szuka też tych surowców w Brunei i Rumunii. Ostatnie dane
Serinusa pokazywały, że wydobycie ropy idzie coraz lepiej, a Kulczyk
miał szansę na zdobycie nieoficjalnego tytułu „polskiego szejka”. Na
razie jednak mimo coraz większej sprzedaży nie idą za tym większe
pieniądze, bo ceny ropy utrzymują się na niskim poziomie.
Oprócz Serinusa w portfelu
Kulczyka znajdowały się też spółki szukające ropy i gazu na terenie
Peru i Kolumbii, a także w Afryce. Mówiło się, że złoża w tej ostatniej
są niezwykle obfite i jeśli tylko udałoby się do nich dostać, można
było liczyć na naprawdę dobry zarobek.
Nie tak dawno temu Kulczyk
działał też w Kazachstanie, który podobnie jak Afryka uważany był za
bardzo zasobny w ropę. Surowiec rzeczywiście tu jest, mówili eksperci,
jednak trzeba wiercić naprawdę głęboko, żeby się do niego dostać.
Kulczyk stwierdził więc, że lepiej nie ryzykować i nie wyrzucać
milionów złotych w niepewny interes.
Kariera dzięki ojcu
Jan Kulczyk nigdy nie
ukrywał, że w dojściu do ogromnej fortuny bardzo pomogli mu rodzice.
Zwłaszcza ojciec Henryk, który dał synowi pierwszy milion złotych na
rozkręcenie interesu i przez wiele lat uczył go działania na trudnym
biznesowym polu.
Henryk Kulczyk pierwszą
firmę założył zaraz po drugiej wojnie światowej. Handlował wełną, ale
jako wyśmienity biznesmen nie mógł w pełni rozwinąć skrzydeł w
socjalistycznym kraju. Udało mu się wyjechać do Hamburga, by stamtąd
sprowadzać do Niemiec Zachodnich polskie grzyby.
Jak to możliwe, że Polak
dostał zgodę na wyjazd do RFN, z którymi PRL nie utrzymywała kontaktów
dyplomatycznych, i jeszcze robił tam biznes? Nie jest tajemnicą, że
Henryk Kulczyk musiał zgodzić się na współpracę z polskimi służbami
specjalnymi.
Kiedy w 1982 roku w Polsce
powstało prawo umożliwiające zakładanie firm z zagranicznym kapitałem,
do rezydującego w Niemczech Kulczyka seniora dołączył Jan. Mówił
wtedy, że uwiera go sposób, w jaki jego biznesowi koledzy zarabiają
pieniądze: szybko, na skróty, byle jak najwięcej i jak najszybciej. -
Wolę jadać łyżką przez całe życie aniżeli chochlą przez cały tydzień -
mówił w 1984 roku na łamach magazynu „Inter-Polkom”.
Kulczykowie zbili w latach
80. fortunę na produktach chemicznych, a zwłaszcza na popularnej
paście BHP. Ten zamknięty w różowe plastikowe wiaderko specyfik o
charakterystycznym zapachu był najlepszy, jeśli chodzi walkę z
zabrudzeniami, z którymi nie radziło sobie mydło.
Z ojca na dzieci
Od kilku lat Jan Kulczyk powoli szykował się do przekazania sterów swojego biznesu potomkom. Od 2014 roku na stanowisku prezesa Kulczyk Investments zasiada jego syn Sebastian. Młody Kulczyk w firmie ojca pracował już od 2011 roku, pomagając przy największych inwestycjach. W nauce fachu pomagał mu sam ojciec.
Z kolei córka miliardera
Dominika Kulczyk-Lubomirska zasiada w radzie nadzorczej Kulczyk
Investments. To nie znaczy - jak podkreślały osoby ze spółki, że Jan
wycofuje się z biznesu. Nadal nadawał on kierunek wszystkim
przedsięwzięciom w holdingu, zasiadając w fotelu szefa rady nadzorczej.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń